11 kwietnia, 2013

skandaliczne rzęsy? skandaliczny bubel !

Witajcie moi drodzy :) dziś przychodzę z małą recenzją tuszu który już jakiś czas temu kupiłam korzystając z Rossmannowej promocji, bodajże -40% na kolorówkę [było to dość daaawno temu - listopad/grudzień].
Uznałam, że mój ówczesny tusz już przysechł, więc była już pora na coś nowego. Nie czytając recenzji, ani żadnych opinii sięgnęłam po grubiutkie, fioletowe opakowanie i uznałam że raz kozie śmierć, spróbuję cóż to za nowość. Fikuśna szczoteczka napawała mnie lekką obawą, ale ostatecznie tusz wylądował w moim koszyku.
Po zakupach uznałam, że poczytam recenzje na wizażu i na blogach by zobaczyć z czym w ogóle mam do czynienia. Generalnie optymizm opadł po przeczytaniu 5 pierwszych opinii, ale okej, nie poddajemy się. Mleko się rozlało i przecież nie wyrzucę nowego tuszu do śmieci.
Zapraszam do przeczytania recenzji produktu, którym jest tusz do rzęs Rimmel Scandaleyes Show off:

Konsystencja tuszu cóż... liczyłam chociaż na to że będzie NORMALNA, ani zbyt gęsta ani rzadka. Po otwarciu wydało mi się dziwne że tusz wygląda jakby był już wcześniej otwierany... tworzył grudki, był bardzo 'tępy' w aplikacji i rozprowadzaniu. Co lepsza, jestem pewna że fakt tej tępej i przyschniętej konsystencji nie jest spowodowany tym, że kosmetyk był wcześniej otwierany bo na wielu innych blogach czy też wizażu spotkałam się z taką obserwacją.


Jeśli chodzi o szczoteczkę, co tu dużo mówić - jeśli ktoś nie potrafi posługiwać się dużymi szczotami, to na początku tusz będzie miał wszędzie. To kulkowate zakończenie szczoteczki niby ma ułatwiać aplikację kosmetyku na krótkich rzęsach w kącikach oka, jednak według mnie - bardzo utrudnia całą sprawę bo na najdrobniejsze rzęski nakładamy wielkie grudy mascary, co nie wygląda zbyt estetycznie.

Tusz osypuje się. Jeśli planujemy całodniowe 'randewu' z tym produktem na naszych rzęsach, po kilku godzinach będziemy wyglądać jak panda. Zauważyłam również że po dłuższym czasie może podrażniać oczy i powodować ich pieczenie. Mascara coś tam może pogrubia, delikatnie może i wydłuża [mam krótkie i rzadkie rzęsy] ale nie jest to efekt 'skandaliczny' jak to pięknie ujmuje producent.

Tak wygląda mega szczota Rimmela w porównaniu do smukłej i poręcznej szczoteczki tuszu Wibo. Widać znaczącą różnicę.

Skandaliczna jest za to cena tego tuszu. W Rossmanie, regularnie kosztuje on około 30zł [bodajże 28.99zł], co jest jak dla mnie lekką przesadą. Dobrze że kupiłam go w promocji, choć i tak żałuję każdej złotówki którą na niego wydałam.
Jedyny plus jaki widzę w tym tuszu to opakowanie. Jest fajne, grubiutkie i poręczne, a jego kolor pozwala na szybkie znalezienie go wśród innych produktów w naszej kosmetyczce.
Generalnie - nie polecam. Miałam już kilka tuszy Rimmela i żaden nie zawiódł mnie tak jak ten. W tej cenie można kupić na prawdę dobry tusz, który nie osypie się i będzie się dobrze aplikował. A ja mam nauczkę by zawsze chociaż rzucić okiem na recenzje, zanim cokolwiek kupię ;)

Pozdrawiam serdecznie !



5 komentarzy:

  1. Nie zgadzam się z Tobą!!!
    Uwielbiam ten tusz , jak ostatnio byłam zmuszona kupić co innego, bo nie było go w sklepie, to byłam zawiedziona :/ Ta duża szczoteczka jest świetna, a sama konsystencja jest dobra, bo pogrubia optycznie rzesy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też uwielbiam ten tusz. Używam go zazwyczaj do mocnego podkreślenia rzęs. Świetnie mi je pogrubia, wydłuża i podkręca,wyglądają jak sztuczne. Trzeba się jednak przyzwyczaić. Pierwszy mój kontakt z nim to myślałam, że trafiło mi się felerne opakowanie. Ze względu na konsystencje myślałam, że wysechł.

      Usuń
  2. To zależy co kto lubi, u mnie się nie sprawdził - jeśli u Ciebie jest inaczej - to ok ;)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń