12 lipca, 2013

Na wakacje ! - co zabieram ze sobą ?

Witam Was moi drodzy. Dziś wyjeżdżamy z moim chłopakiem i grupką znajomych na 8 dni nad morze :) Czeka nas dość długa podróż, ponieważ ruszamy z Lublina (będziemy jechać samochodami). Z tej okazji chciałabym zaprezentować najważniejsze, najpotrzebniejsze produkty kosmetyczne które zabieram ze sobą. Zapraszam do lektury :)


Jak widać kolorówki nie pokazuję, biorę tylko najbardziej podstawowe rzeczy, kredka, tusz, pokład mineralny, korektor.
Na zdjęciu nie ma również kremów do opalania/po opalaniu - zabiera je mój chłopak.
Zaczynamy ;)





W kwestii kremów:
- Krem do stóp i pięt od Oriflame - brodzenie bosymi stopami w morskiej wodzie czy piasku strasznie je wysusza i mam nadzieje że na ten problem w pomocą przyjdzie mi właśnie ten krem :)
- Dax Sun ochronny krem do twarzy z filtrem 30 - obowiązkowa ochrona buźki, nie wiem czy wiecie ale ponoć w tym roku nad Polską mamy dość sporą dziurę ozonową która przepuszcza masę szkodliwego promieniowania dlatego kremy z filtrem obowiązkowe !
- Lekki krem nagietkowy Sylveco - bardzo go lubię, lekki krem, fajnie nawilża, będę pewnie używać na noc i na dzień w przypadku złej pogody
- Isana krem do rąk z mocznikiem - obowiązkowo, wyjaśniać chyba nie trzeba :D




Jeśli chodzi o ochronę włosów:
- Odżywka Jantar w sprayu z naturalnym filtrem UV
- Jedwab CHI (w upaćkanej lakierem buteleczce) do zabezpieczania końcówek
- Serum silikonowe Farmona z apteczki babuni - do ochrony końcówek również



Jeśli chodzi o mycie:
- Miniaturka żelu pod prysznic Isany o cudownym owocowym zapachu :)
- Płyn Facelle przelany do małej buteleczki po próbce Płynu Johnsons Baby
- Żel do mycia twarzy ZiajaMed z poprzedniego posta, który nie załapał się na zdjęcie podobnie jak szampon Babydream ;)



- Ziaja antybzzz... płyn przeciw komarom i insektom - na wieczornym grillu trzeba się jakoś bronić
- Antybakteryjny żel do rąk Carex - w przypadku braku mydła na stacjach benzynowych, itp. zawsze może się przydać ;)
- Chusteczki do higieny intymnej Facelle
- Chusteczka dezodorująca Crystal Essence




- Miniaturka olejku Babydream, do ochrony włosów, tudzież do nacierania ciała
- Zmywacz do paznokci Sensique (zabieram też kilka lakierów w wakacyjnych kolorach)
- Maść cynkowa w razie nagłych niespodzianek
- Pomadka do ust Isana Sun z filtrem UV


Z takich najważniejszych rzeczy byłoby na tyle, oczywiście nie załapały się tutaj rzeczy taki jak płatki kosmetyczne, patyczku do uszu czy maszynka ale raczej nie ma wątpliwości że należy je zabrać :)
Co zabieracie ze sobą na wakacje? Piszcie!
Ja Was bardzo ciepło pozdrawiam, i życzę udanych urlopów i wyjazdów wakacyjnych :):*



09 lipca, 2013

Z naszego podwórka - Żel Myjący Kuracja Antybakteryjna Ziaja Med

Hej moi drodzy :) Dziś przychodzę do Was z bardzo fajnym produktem, którego używam już od dobrych 2-3 miesięcy i z czystym sumieniem mogę Wam go polecić. Jest to mianowicie Żel do mycia twarzy pochodzący z serii kosmetyków aptecznych produkowanych przez Ziaję - ZiajaMed.



Według producenta, jest to:
Aktywny żel oczyszczający bez kompozycji zapachowej.
Substancje czynne: kompleks proteinowo-cynkowy, alantoina, ekstrakt z lukrecji, prowitamina B5, "witamina surfaktantów" - substancje myjące pochodzenia roślinnego. 


Profilaktyka trądziku: 
- ułatwia eliminację sebum i odblokowuje pory,
- obniża aktywność gruczołów łojowych
 

Redukcja trądziku:
- łagodzi zmiany trądzikowe
- skutecznie wygładza naskórek
 

Kompensacja:
- utrzymuje optymalny stopień nawilżenia
- przywraca skórze naturalne pH


Preparat hypoalergiczny, dostępny wyłącznie w aptekach. 

SKŁAD:
Aqua, Coco Glucoside, Cocamidopropyl Betaine, Sodium Cocamphoacetate, PEG-120 Methyl Glucose Dioleate, Laureth-7 Citrate, Panthenol, Propylene Glycol, Glycyrrhiza Glabra (Licorice) Root Extract, Saccharomyces/Zinc Ferment, Allantoin, Acrylates/C10-30 Alkyl Acrylate Crosspolymer, Diazolidinyl Urea, Sodium Benzoate, Sodium Hydroxide

Analiza składu pochodząca ze strony cosdna.com:


Produkt jest bezbarwnym i bezzapachowym żelem zamkniętym w białym 200ml opakowaniu z dozownikiem. Opakowanie nie pozwala na ocenienie ile żelu zostało nam jeszcze wewnątrz.
Jak widać w składzie nie występuje SLS, co sprawia że produkt faktycznie nie wysusza nam buzi na wiór, a tylko lekko ją napina i ściąga. Stosowanie go wyeliminowało u mnie suche skórki które powstały przez stosowanie różnych innych specyfików o bardziej 'agresywnym' składzie. Wiadomo, że wysuszania nie unikniemy, ale w przypadku tego żelu jest ono dość niewielkie.
Jeśli chodzi o 'odblokowywanie porów' czy też zminiejszenie/eliminację trądziku to tutaj pochodziłabym z pewnym dystansem do obietnic producenta. Moja cera jest dość problematyczna, borykam się głównie z dużą ilością zaskórników a także dość często zdarzają się różne niespodzianki na policzkach, pod nosem czy na brodzie [wydaje mi się że pochodzenia hormonalnego ale jest to jeszcze kwestia do sprawdzenia] . Żel z pewnością nie wyeliminował ani nie zmniejszył ilości zaskórników. Ale co również jest dla mnie ważne - nie przyczynił się do powstawania nowych. Gdy go użyjemy, mamy poczucie dobrze oczyszczonej twarzy.
Produkt nie radzi sobie jednak z makijażem, i zanim umyjemy nim naszą buzię - należy wykonać demakijaż płynem micelarnym (albo innym produktem do tego przeznaczonym).

Generalnie mogę porównać go np. do żelu Facelle którym swego czasu myłam buzię i z pewnością ten od ZiajaMed sprawdza się znacznie lepiej. Po użyciu Facelle miałam wrażenie, że moja twarz nie jest idealnie 'domyta' a także wydaje mi się że pozatykał mi pory :/
Używałam również żelu Effaclar z La Roche Posay, który ma w składzie SLS przez co znacznie wysuszył mi buzię, a także innego żelu Ziaji (tym razem nie z serii aptecznej, bodajże ogórkowy? oliwkowy? nie pamiętam) - który był w sumie okej, ale szału też nie robił.


Prezentowany żel jest według mnie najlepszy z wszystkich które do tej pory używałam i z czystym sercem mogę Wam go polecić ;) Nie pamiętam już ile dokładnie kosztował, wydaje mi się że była to cena rzędu 8-10 zł w SuperPharm.

Miałyście, używałyście? :) Ja na pewno do niego wrócę, jednak póki co chciałabym wypróbować mydło Aleppo. Myślę o zakupie mydła o 12 lub 20% zawartości oleju laurowego.
Pozdrawiam Was serdecznie ;)

25 czerwca, 2013

Bambini ;)

Hej kochani, znowu jestem do tyłu z notkami. Skończyła mi się sesja, wszystko w przód tak że oficjalnie zaczynam wakacje :) Nie licząc obrony oczywiście, która została zapowiedziana na 4.07. Póki co czekam aż Pan Promotor odeśle mi sprawdzoną pracę, muszę ją jeszcze poprawić i wysłać do zatwierdzenia, a następnie drukowanie oprawianie i jeszcze kilka innych formalności do załatwienia. Ile to się człowiek musi nadenerwować i nabiegać żeby móc oficjalnie potwierdzić to swoje wykształcenie.. eh :D
W poprzedniej notce pokazywałam Wam 3 mini lakiery Vipery z serii Bambino. Dziś przedstawiam jeden z nich a mianowicie miętowo-zielonkawo-morski błękit o numerze 46.


Uwielbiam takie mikroskopijne buteleczki, jak dla mnie są przeurocze i zawsze chętnie sięgam po nie w sklepie :)Spokojnie można je wpakować do kosmetyczki na wyjazd i również nie zajmują wiele miejsca w naszej lakierowej kolekcji. Buteleczka mieści w sobie 4,5ml lakieru.
Strona producenta - KLIK .
Opis ze strony producenta:
  • "Nowe mini Lakiery w bardzo zróżnicowanej kolorystyce: od mgławicowych „frenczy” przez żarliwe czerwienie, lagunowe błękity, rozliczne zielenie i odcienie Ziemii do eksplodującej urodą letniej ekstazy kolorów
  • Sprawdzona formuła lakieru dba o atrakcyjny wygląd paznokci nie powodując osłabienia płytek
  • Gładka, aksamitna konsystencja bezsmugowo pokrywa płytki
Lakier „BAMBINI” to doskonała propozycja dla reprezentantek pięknej płci, które cenią bogatą rewię kolorów w swoich zasobach lakierowych, ale nie chcą marnować produktu. 5 mililitrowa pojemność buteleczki, to spora ilość, ale nieprzesadna. Pozwala cieszyć się Lakierem do końca, zanim pojawi się znudzenie kolorem.
Jest to także doskonała, bo ergonomiczna propozycja dla Pań dbających o wizerunek swoich dłoni podczas służbowych podróży czy urlopów.
Poręczne „BAMBINI” zajmuje mały kącik w kosmetyczce, co zachęca do wzięcia kilku kolorów, by dopasowywać Lakier do stroju, samopoczucia, czy warunków pogodowych.

Dbając o kondycję paznokci Klientek, w Lakierach Vipery nie stosujemy żadnych chemikaliów przyśpieszających degradację paznokci: toluenu, ftalanu dwubutylu, aldehydu."


Gama kolorystyczna oferowana przez producenta faktycznie jest bardzo szeroka. Znajdziemy w niej brązy, szarości, stonowane róże, odcienie tzw 'nude', a także neonową fuksję czy zieleń. Bez wątpienia jest w czym wybierać;)


Włosie pędzelka jest dość długie, przy czym cały pędzelek jest raczej bardzo mały, więc osoby o dużych dłoniach mogą mieć problemy z aplikacją. Ogólnie trochę trzeba się namachać by pokryć całą płytkę.




O trwałości póki co się nie wypowiadam. Z reguły zmywam lakier gdy pojawi się jakiś mały odprysk i maluję na inny kolor - nie lubię rutyny :D Przy okazji kolejnego lakieru z tej serii postaram się zaobserwować po ilu dniach pojawiają się skazy.
Lakier trochę smuży przy pierwszej warstwie (pomimo zapewnień producenta że tego nie robi ;), ale kolejna jest w stanie pokryć ją dokładnie, pod warunkiem że również pierwsza jest nieco grubsza.
Ja generalnie użyłam 3 cienkich warstw, na małym palcu warstwy są dwie więc możecie zobaczyć różnice. Lakier dość szybko schnie więc jak dla mnie - no problem ;)
Wielkim plusem dla mnie jest ten fakt, że nie posiada w sobie toluenu, czy też aldehydu  (obstawiam że chodzi o formaldehyd, bo producent nie wyraził się zbyt jasno w tej kwestii - aldehydów różnych jest multum :D ) - świństw które przyczyniają się do niszczenia płytki paznokcia.







Jak widzicie bardzo ciężko na zdjęciach oddać kolor tego lakieru, wydaje mi się że na żywo bardziej wpada jednak w zieleń niż błękit, ale na każdym zdjęciu właściwie wygląda inaczej :D Kameleon :)
Tak czy siak,  kolor jest bardzo pozytywny, odpowiedni na obecną porę roku - lato, wakacje, plaża i takie klimaty :)
Co myślicie, jak wam się podoba? Piszcie ;) Pozdrawiam Was bardzo serdecznie ;) !

11 czerwca, 2013

Przywołuję lato ;)

Hej kochane :) Co nowego u Was? U mnie sesja, właściwie wczoraj się zaczęła i już można powiedzieć, że się kończy . 2 egzaminy zdałam przed sesją, wczoraj był trzeci i czwarty - najgorszy za tydzień. Jeszcze tylko jakby mój promotor raczył się ogarnąć i sprawdzić w końcu moją pracę... Masakra, człowiek już chciałby mieć to z głowy a tu musi czekać aż łaskawie Pan Doktor raczy rzucić okiem na pracę... No nic, trudno - cierpliwość, cierpliwość i jeszcze raz cierpliwość.
Tym czasem pogoda nadal nie dopisuje, w ciągu dnia na zmianę po kilka razy słońce i deszcz, co jest nieco irytujące gdy rano wychodzę w kurtce - bo pada, a wracając najchętniej zrzuciłabym skórę, bo tak gorąco.
Chcąc poprawić sobie humor i przywołać trochę lato przy okazji zakupów spożywczych, zajrzałam do drogerii celem zakupu jakiegoś fajnego lakieru w letnim, optymistycznym kolorze :)
Oto co wpadło w moje łapki:


Są to lakiery z serii Bambini od Vipera Cosmetics. Jak widać kolory bardzo wakacyjne :) Mięta wpadająca delikatnie w pistację, bardzo żywa fuksja i żółć wpadająca w kolor musztardowy :) Buteleczki są urocze, maleńkie a gama kolorystyczna niesamowicie bogata, z resztą zobaczcie same:
Źródło: http://www.vipera.com.pl/pl/index.php?id=produkty&kat=4&pod=17&art=168


Moje kolory to : 46,  23 i 35. Ten wzornik zaprezentowany na stronie, nie do końca odzwierciedla prawdziwe kolory, ale no można się nim odrobinę zasugerować:)


Fajne jest to, że nie mają w składzie np. toluenu i kilku innych świństw które niszczą i osłabiają płytkę. 
Za ok. 4zł w hakiem dostajemy 5ml lakieru. Jak dla mnie w sam raz bo i tak nigdy nie zużyłam lakieru do końca - zawsze albo zasechł albo rozwarstwił się. 
Myślę, że jak będę mieć okazję to skuszę się na jeszcze inne odcienie :) patrząc na paletkę kolorów, podoba mi się np. 07, 13, 42... 
Co myślicie? Podobają się czy raczej nie bardzo? :) Pozdrawiam Was serdecznie ;)


04 czerwca, 2013

Flat top od Pixie Cosmetics ;)

Witam Was ;)
Chciałabym dziś napisać kilka słów o pędzlu, który nabyłam już ponad 2 miesiące temu i wydaje mi się, że po takim czasie mogę już rzetelnie go ocenić.
Nabyłam go na Allegro, po nieco niższej cenie niż standardowa (kosztował mnie 18zł) - był oznaczony jako 'uszkodzony w trakcie transportu' i trochę się obawiałam żeby nie przyszedł do mnie jakiś pogięty czy coś w tym stylu, ale wszystko było ok :) Uszkodzenie polegało jedynie na tym, że jeden z ozdobnych, błyszczących cekinków (?) był delikatnie nadkruszony, a na trzonku jest niewielka rysa którą widać jedynie pod światło. Pędzel przyszedł do mnie w plastikowym opakowaniu zabezpieczającym




Pędzel ma bardzo miłe w dotyku włosie, bardzo przyjemnie się go używa. Rączka wykonana z aluminium jest bardzo lekka, przez co nie ciąży w dłoni - jak czasem może zdarzać się w trakcie użytkowania pędzli z drewnianą rączką.



Kolor jaki jest - każdy widzi. Dość wyrazisty, metaliczny fiolet. Mnie się podoba, wygląda oryginalnie i nietypowo pośród gromady drewnianych, czy też smutnych czarnych pędzli :D Fajne jak dla mnie jest również to, że włosie jest białe, ponieważ momentalnie widać zabrudzenia i przez to mobilizuje mnie do częstego mycia pędzla. Gdy widzę że jest przybrudzone, pędzę go uprać bo wyobrażam sobie te hordy grasujących bakterii... ale nie o tym miałam pisać :D



Używam go do nakładania podkładu mineralnego. Według mnie dość dobrze się nim pracuje, choć muszę z góry powiedzieć, że nie mam porównania, bo jest to mój pierwszy tego typu pędzel :)
Przez dwa miesiące użytkowania zgubił dokładnie dwa włosy, więc wydaje mi się że pod tym względem jest wszystko ok . Włoski są równo przycięte, nic nie odstaje ponad powierzchnię.
Ogólnie rzecz biorąc, nie mam się do czego przyczepić, ale podkreślam jeszcze raz - nie mam porównania jeśli chodzi o flat topy i inne pędzle. Być może kiedyś przyjdzie taki czas, że uda mi się przetestować też pędzle innych firm i chętnie podzielę się swoją opinią z Wami na blogu ;)





Używałyście tego pędzla? A może używacie innych? Możecie coś polecić? :) Pozdrawiam Was ciepło ! 

29 maja, 2013

Refleksja odnośnie rossmanowej promocji :)

Witam Was,
Gdzieś pomiędzy nauką do jutrzejszego kolokwium, a przeglądaniem blogów kosmetycznych przyszła mi do głowy taka myśl odnośnie tej, jakże szeroko nagłośnionej, promocji -40% na kolorówkę i pielęgnację twarzy w Rossmanie. Na praktycznie 90% blogów można natknąć się na notki z haulami, zdjęciami zakupów itp, itd. I zastanawia mnie czy faktycznie wszystkie dziewczyny które wpadają w taki swoisty zakupowy szał, czy one naprawdę potrzebują wszystkich tych kosmetyków które kupiły? No kurcze, ja rozumiem kupić tusz, czy kredkę bo nam się kończy albo powiedzmy chcemy nowy kolor, ale kupowanie 5 czarnych tuszy różnych marek to chyba trochę przesada :D Oczywiście to jest każdego osobista sprawa na co wydaje swoje pieniądze, ale może czasem warto na chwilę przystanąć, ochłonąć i zastanowić się 'czy faktycznie potrzebuję 5 tuszu i 10 lakieru do paznokci w podobnym odcieniu?'. 40% mniej to niby dużo, ale powiem Wam szczerze, że mnie to jakoś zawsze podejrzanie wyglądało. Tak jakby np. Rossman chciał się pozbyć magazynowych resztek zalegających kosmetyków czy coś w tym rodzaju. Nie wiem, może wpadam w jakieś teorie spiskowe :D Mniejsza z tym.
Oczywiście nie krytykuję nikogo, ani nic z tych rzeczy bo sama wybrałam się do Rossmana, ale to co tam zastałam zdecydowanie odwiodło mnie od zakupów. Tłumy rozwrzeszczanych gimnazjalistek zachwycające się błyszczykami, wyciapciane testery, starsze panie dobierające podkład pół godziny... Nie mam chyba cierpliwości do zakupów w takich warunkach, wyszłam z pomadką i saszetką peelingu :P
Dużo dziewczyn porusza na blogach kwestię otwierania opakowań i 'ciapania' kosmetyków, które nie są testerami. Okej - mnie też to wkurza, ale wkurza mnie też inna sprawa. Nie wiem czy zwróciłyście uwagę jaka temperatura panuje przy Rossmanowych szafach, np. Wibo. Gdy przysuniemy dłoń np. do lakierów do paznokci, czuć dość wyraźnie, że jest tam zwyczajnie za ciepło. I teraz mamy takie testery które codziennie ciapie kilka osób, leżą tam nie wiadomo ile, a potem dosłownie topią się i wypływają z opakowań [ dotyczy to głównie pomadek ]. I jak tutaj, że tak powiem - kulturalnie sprawdzić sobie kosmetyk jeśli w opakowaniu mamy kolorową maź która raczej nie zachęca do testowania? Ktoś mógłby powiedzieć, że mamy w internecie blogi, zdjęcia itp, no ale czy zdjęcia zawsze na 100% oddadzą nam kolor? Nie do końca.
Ta sytuacja jest irytująca, ponieważ sama nie chciałabym by ktoś otwierał pomadkę którą kupię i będę używać, no ale niestety inaczej się nie da zobaczyć koloru i czasem trzeba ją otworzyć. Oczywiście nie mówię tutaj o mazianiu świeżych kosmetyków bo tego nigdy bym nie zrobiła, ale nie każdy ma takie podejście.
Według mnie sklep powinien zadbać o to by testery nadawały się do użytku, żeby klienci nie musieli rozgrzebywać nowych i zapakowanych kosmetyków żeby zobaczyć jak wyglądają.

O i tak sobie ponarzekałam, co myślicie? Może same wpadłyście w zakupowy szał? :D Dajcie znać :) Pozdrawiam !

26 maja, 2013

Liebster Blog ;)

Już jakiś czas temu zostałam nominowana do Liebster Award przez Sylwię z bloga Unknown and Other ;) Dziś znalazłam trochę czasu i weny by naskrobać jakieś odpowiedzi ;)

Zasady :  " Nominacja do Liebster Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za „dobrze wykonaną robotę” Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował.”




1 . Co cię skłoniło do założenia bloga ?
To trudne pytanie, blog założyłam już dość sporo czasu temu jednak, jak widać dopiero teraz zaczęłam go jako tako prowadzić. Myślę, że głównym celem było wypełnienie mojego wolnego czasu, którego wtedy miałam w nadmiarze [teraz dla odmiany brakuje mi czasu na bloga :D], ale też liczyłam że dzięki pisaniu w jakiś sposób będę się realizować, może komuś pomogę, poznam ciekawe osoby ;) wszystko przede mną.

2 . Ile już prowadzisz bloga ?
Blog istnieje niecały rok, dokładnie od sierpnia 2012, tak na poważnie zaczęłam pisać w marcu 2013.

3 . Do czego dążysz w pielęgnacji włosów ?
Do zwiększenia ich objętości, a także do tego by w końcu zaczęły się układać tak jak chcę. Nie pogardziłabym również gdyby w miarę szybko osiągnęły wymarzoną przeze mnie długość - do łokcia.  

4 .  Masz zwierzęta ? Jakie ? 
Mam - królika miniaturkę ;)

5 . Co Cię najbardziej wkurza ?

Baaardzo wiele rzeczy mogłabym tutaj opisać, ale głównie są to różne, bezmyślne ludzkie zachowania.
 

6 . Ulubiona piosenka ?
Mam baaaardzo wiele ulubionych kawałków, z wielu różnych muzycznych klimatów - od reagge, przez metal do popu ;)
Jedną z takich do których często wracam, jest kawałek Grubsona - "Na szczycie"

7 . Jakie posty czytasz najchętniej ?
Chętnie czytam tzw. haul'e, lubię podglądać co inne blogerki kupują :) Fajnie mi się też przegląda serie tj. 'tydzień w zdjęciach' - często znajduję w nich inspiracje dla siebie. Generalnie jeśli post jest fajnie napisany, bez rażących w oczy błędów, zawsze chętnie go przeczytam ;)

8 . Książka którą ostatnio przeczytałaś ?
"Krzyk o ratunek" Casey Watson

9 . Film który możesz oglądać 100 razy a i tak Ci się nie znudzi ?
Hmm chyba nie ma takiego, często wracam do filmów które mi się podobały, by sobie je przypomnieć
 

10 . Ulubiona pora roku ?
Kontrastowo - zima i lato ;)

11 . Co cienisz w ludziach ?

Szczerość, uczciwość, pewność siebie, energię życiową, kulturę osobistą i takt

Moje pytania do Was:

1. Twój ulubiony tusz do rzęs i dlaczego akurat ten?
2. Na paznokciach wolisz jednolity kolor czy kolorowe wzorki?
3. Twoje włosy są naturalne czy farbowane?
4. Byłaś za granicą - jeśli tak to gdzie ?
5. W jakim województwie mieszkasz?
6. Czasopismo po które sięgasz najchętniej to.. ?
7. Twój ulubiony sport?
8. Jaką fryzurę nosisz najczęściej?
9. Potrawa którą najchętniej przyrządzasz to..?

10. Wolisz szaloną imprezę do białego rana czy spokojny wieczór z książką przy kominku?
11. Ulubiony cytat z książki, filmu lub piosenki

Nominuję:
http://recenzjekosmetykowpolskich.blogspot.com/
http://szejwer.blogspot.com/
http://wwweronika.blogspot.com/
http://babskiesprawy1.blogspot.com/
http://zaslepionawlosomaniactwem.blogspot.com/
http://ciasteczkowy.blogspot.com/
http://shellmua.blogspot.com/
http://pielegnacja-cebuleczki.blogspot.com/
http://kkathh.blogspot.com/
http://livelovehatewell.blogspot.com/
http://madlen-hair.blogspot.com/

Oczywiście jeśli nie macie ochoty nie musicie odpowiadać na Taga ;) Pozdrawiam serdecznie !

15 maja, 2013

Nowości na maj


Witam Was moi mili :)
Dzisiaj przedstawię pokrótce co, jak do tej pory, kupiłam w maju. Generalnie staram się kupować tylko najpotrzebniejsze rzeczy. Próbuję odłożyć cokolwiek na wakacje które planujemy wspólnie z chłopakiem i znajomymi, ale trochę opornie mi to idzie.. Zobaczymy, może do lipca uda mi się coś 'uciułać'
Do rzeczy :





1. Sylveco lekki krem nagietkowy - zdecydowałam się na niego po przeczytaniu wielu pozytywnych opinii na temat jego brzozowego brata. Wybrałam nagietek ze względu na moją trochę problematyczną cerę, liczę na to że oprócz nawilżenia, choć trochę wspomoże walkę z niedoskonałościami.

2. Nivea Invisible - mój best of jeśli chodzi o antyperspirant. Wiadomo, że nie chroni 48h ale przyznać mu trzeba że nie pozostawia żadnych śladów na ubraniach które jak wiadomo, nie chcą się później spierać.

3. Zmywacz Sensique - wiadomo co to, wiadomo po co - nie trzeba wyjaśniać :D

4. Essence Nail Art Special Effect Topper - ta wersja kolorystyczna ma numerek 13 i nosi nazwę Mrs and Mr Glitter :) Jest to zupełnie zbędna, błyskotkowa, śliczna zachciewajka :) urzekły mnie odcienie, choć powiem szczerze, że pierwsze testy wypadły trochę słabo. Nie sądziłam że jego aplikacja będzie aż tak kłopotliwa.

5. Kredka Miss Sporty Kohl Kajal Eye Pencil w moim ulubionym brązowym odcieniu. Poprzednia skończyła się więc musiałam kupić nową.


Miałyście któryś z tych produktów, polecacie? :) Pozdrawiam !

13 maja, 2013

Zużycia kwietniowe

Witam wszystkich po dłuższej przerwie.
Przez ten okres w którym nie pisałam, troszkę odpuściłam z ćwiczeniami ze względu na ból w lędźwiowym odcinku kręgosłupa ;/ ale gdy tylko mam 'wolny' wieczór staram się biegać. Zaczęłam też 30 day shred z Jillian Michaels, zobaczymy co z tego wyjdzie :)

Przechodząc do tematu dzisiejszej notki, chciałabym napisać coś o produktach które zużyłam w kwietniu :) Zapraszam do lektury !

Zawsze dziwię się dziewczynom przeglądając blogi, jakim sposobem zużywają taką potężną liczbę kosmetyków w ciągu miesiąca. Mnie to przychodzi z wielkim trudem, ale w zasadzie to nie o to chodzi tak na prawdę żeby kupić kosmetyk aby zaraz go wykończyć, tylko po to by nam służył jak najdłużej i pielęgnował :) Jeśli mam swoje ulubione kosmetyki, nie zużywam ich 'na siłę' bo i po co? Jak się skończy to i tak pobiegnę do sklepu kupić kolejne opakowanie więc nie ma sensu dążyć usilnie do 'denka'. Inaczej rzecz ma się z bublami, z tym mam niestety problem bo jeśli trafię na kosmetyk który mi nie odpowiada to z reguły ląduje gdzieś w kącie szafy i tak sobie stoi i stoi... rzadko kiedy znajduję nowe zastosowania dla kosmetyków nietrafionych. Kolejna rzecz nad którą warto popracować :D
Ale do rzeczy,


1. Bourjois woda micelana do demakijażu twarzy i oczy
2. Isana Oliwkowy Krem do rąk
3. BeBeauty płyn micelarny
4. Szampon Babydream



Jeśli chodzi o produkty które na pewno kupię, będzie to na 100% szampon Babydream. Jest to moje podstawowe myjadło do włosów i nie mam zamiaru póki co go zmieniać, chyba że coś gdzieś kiedyś wpadnie w moje łapki. Wadą dla niektórych może być fakt że plącze włosy, ale wydaje mi się że jest to przypadłość każdego szamponu bez silikonów. Po myciu i tak nakładam odżywkę więc mnie to nie przeszkadza :) Kolejne opakowanie już kupione i otwarte .




Idąc dalej, Płyn micelarny BeBeauty - kolejny mój i nie tylko - hit. Delikatny, nie podrażnia, dobrze usuwa makijaż, niedrogi. Czego chcieć więccej? Chyba tylko tego by producent nie usuwał go z Biedronek, bo takie słuchy krążą ostatnio po blogosferze :/ Szybko róbmy zapasy bo niebawem trzeba będzie się pożegnać. Jedyne co mnie w nim irytuje to opakowanie. Zupełnie nie nadaje się do transportu, przecieka strasznie i nie raz zachlapał mi rzeczy w walizce. Dozownik aplikował za dużo produktu na wacik. Nowe opakowanie rozwiązałoby sprawę, ale zawsze możemy sobie przelać do innej buteleczki ;)




Krem do rąk Isana jest w porządku. Dobrze natłuszcza, oczywiście nie jest to efekt permanentny i trzeba kilka razy w ciągu dnia nasmarować ręce, ale u mnie jako krem 'do torebki' którym zawsze smaruję dłonie po zajęciach w laboratorium itp sprawdził się nieźle. Nie kupię go na razie ponownie, bo chcę przetestować inne kremy Isany. W tej chwili mam wersję z masłem Shea i Kakao.



Woda micelarna Bourjois w sumie działała w porządku. Spełniała swoje zadanie, jednak w porównaniu do płynu BeBeauty jest zdecydowanie za droga. Prawie 14 zł wydajemy, a mamy generalnie to samo co w przypadku Biedronkowego płynu za niecałe 5zł. No może opakowanie lepsze..
Na razie nie kupię jej ponownie, ale jak skończą mi się zapasy BeBeauty być może do niej wrócę.


Pozdrawiam was serdecznie !


18 kwietnia, 2013

troszkę prywaty i troszkę lakieru :)

Witajcie po przerwie :) Niestety jak widać nadal mam problemy z systematycznością pisania. Na zewnątrz przepiękna wiosenna pogoda, w domu przy komputerze siedzieć się nie chce a licencjat jak dotąd nie chce sam się napisać :( Póki co zaniosłam promotorowi wstęp i pierwszy rozdział, jestem ciekawa co powie, czy moje wypociny to jest to o co mu chodzi, czy będę musiała dużo poprawiać... okaże się w następnym tygodniu.
 Muszę się pochwalić że dziś pierwszy raz wyszłam biegać :) biegłam bez przerwy 15minut w równym tempie więc jak na pierwszy raz nie jest chyba ze mną tak źle :D oprócz tego codziennie ćwiczę Skalpel Chodakowskiej na zmianę z treningami Tamilee Webb i do tego ćwiczenia na boczki z Tiffany Rothe. Czasem do tego wszystkiego dodaję trochę swoich ćwiczeń na brzuch, uda, pośladki i ręce. Spodobała mi się taka aktywność i myślę że w miarę czasu i możliwości będę kontynuować ćwiczenia a do wakacji doczekam się super ciałka :>
 Planuję zamieścić tutaj niebawem post na temat moich kłaczorów, bo docelowo o tym właśnie ten blog miał być, a jak widać póki co piszę o wszystkim oprócz włosów. Problemem jest tutaj dla mnie brak kogoś kto pomoże mi przy robieniu zdjęcia, a wszyscy wiemy że taki suchy tekst nie poparty żadnymi zdjęciami jest monotonny, nudny i nie zawsze chce się go czytać.

Aby ten post nie był już taką totalną prywatą, chciałabym zamieścić krótką recenzję lakieru ze znanej już pewnie w większości blogosfery serii - Gloden Rose Matte o numerze 10. Zapraszam do czytania ;)



Kolor lakieru jest dokładnie taki jak na zdjęciu - określiłabym go jako bardzo ciemny chaber. Produkt jest zamknięty w bardzo ładnym opakowaniu z matowego szkła. Trzonek pędzelka jest bardzo długi, mnie odpowiada ponieważ dość wygodnie się nim maluje. Sam pędzelek jest dość długi i precyzyjny.




Dwie warstwy bardzo dobrze kryją, a sam lakier schnie bardzo szybko. Jednak bez top coatu na drugi dzień zaczynają ścierać się nam końcówki.
Jako że jest to lakier matowy, na płytce dokładnie widać każdy nasz błąd czy niedociągnięcie (o czym można się będzie przekonać po obejrzeniu poniższych zdjęć - a szczególnie na drugim :D)





To co irytuje mnie w tym lakierze to jego zmywanie. Zużyłam na to masę płatków kosmetycznych a i tak pozostawał na skórkach. Nie mam cierpliwości do tego więc niestety rzadko go używam.
Dobrze byłoby też przed jego aplikacją użyć bazy, bo może przebarwiać płytkę.

Reasumując, fajny lakier, ciekawy efekt - warto spróbować, jestem ciekawa jak prezentowałyby się inne odcienie. Mam również w planie sprawdzić lakiery z matowej kolekcji Wibo.
Ten kosztował mnie, o ile pamiętam - w granicach 13zł.


Używałyście? Jak wasze wrażenia? :)

Pozdrawiam serdecznie !